maruti maruti
1742
BLOG

JOW a irlandzka ordynacja wyborcza - porownanie

maruti maruti Polityka Obserwuj notkę 16

W dyskursie nt. ordynacji mamy JOW i mamy polska ordynację wyborczą. Innych ordynacji nie ma, albo też są na tyle społecznie nieznane, że są ignorowane. Także niezwykle aktywne na Salonie towarzystwo adoracji prof. Przystawy i jego Ruchu na rzecz JOW popada w dosyć powszechną w Polsce (i coraz częściej także na świecie) tendencję do postrzegania świata w sposób dualistyczny.

Raz za razem moja dyskusja z prof. Przystawą na temat irlandzkiego STV (tłumaczonego mniej lub gorzej jako 'system głosu przechodniego'). Dyskusje kończą się niestety rosnącym zniechęceniem z obu stron. Prof. Przystawa popada w dywagacje na temat leninizmu i marksizmu oraz oskarża mnie o próbę zachowania 'zgniłych struktur bolszewickich' czy coś w tym stylu. Ja staram się wywiedzieć, w czym też takiego ten JOW jest lepszy od STV oraz wskazać na słabości systemu.

I tak oto biedny bezimienny i niepełnoprawny w rozumieniu Sadurskiego Maruti zadziera z prof. fizyki Przystawą na tematy ordynacji wyborczych...

Może zamiast tych całych połajanek warto, żebym wyłożył, co też takiego konkretnego wspieram. W ramach wprowadzenia przekopiuje krótki opis STV (domniemywam, że o JOW wszystko wiadomo) z Wikipedii (nie martwcie się, to nie plagiat, sam popełniłem z 50% wpisu na wikipedii na temat ordynacji wyborczych):

"Głosuje się analogicznie jak w ordynacji z głosem alternatywnym (określając jako wyborca swoje preferencje wyborcze) i dosyć podobnie wybiera się reprezentantów, przy czym zamiast jednego wybiera się kilku a nawet kilkunastu w jednym okręgu. Wyborca oddaje tzw. głos preferencyjny, oznaczając wybranych kandydatów numerami (zaznaczając '1' obok najbardziej preferowanego kandydata, '2' obok następnego w kolejności preferencji, itd.). (...) W tym systemie głosuje się osobowo (a nie na partię), przez co często dochodzi do ostrej wzajemnej konkurencji między członkami tej samej partii.(...)"

Żeby zdobyć mandat np. w 5 mandatowym okręgu trzeba należeć do pierwszej '5-ki' najbardziej lubianych polityków z regionu. Sposób w jaki to się liczy nie jest zbyt skomplikowany, jest bardzo logiczny, ale i tak dla przeciętnego zjadacza chleba będzie równie niepojęta co taki d'Hondt...

ZARZUTY WOBEC ORDYNACJI POLSKIEJ A STV:

Poniżej wypunktowane są zarzuty wobec ordynacji polskiej wg Ruch na rzecz JOW.

1. Nie ma ona wiele wspólnego z proporcjonalnością, sprawiedliwością itp. Jest to po prostu ordynacja partyjna, która uprzywilejowuje silne partie polityczne, ale przede wszystkim oddaje decydujący głos partyjnym koteriom, które podejmują decyzje o tym, kogo umieszczać na „listach krajowych”, a więc de facto decydują o składzie parlamentu.

W STV nie ma żadnych list partyjnych. Ponieważ istnieje głosowanie preferencyjne, a często startują obok siebie osoby z tych samych list, to istnieje nawet wzajemna wewnętrzna konkurencja o bycie 'najbardziej popularnym' w regionie. Ponieważ sposób zgłaszania kandydatur wychodzi od jednostki, a nie od partii, więc to sami zainteresowani decydują czy startuje - wpływ 'góry' jest minimalny. Pod tym względem wpływ koterii na kandydatów partii jest dużo mniejszy niż w JOW, gdzie partia koniec końców podejmuje decyzję o tym kto startuje w danym okręgu (w STV kilku chętnych z jednej partii startować może obok siebie). W dodatku wybory są nawet na chłopski rozum najbliżej idei proporcjonalności z istniejących systemów proporcjonalnych.

2. Odziera posła z osobistej odpowiedzialności przed wyborcami, a czyni go usłużnym wykonawcą partyjnych dyrektyw.

W STV poseł reprezentuje konkretnych wyborców na poziomie lokalnym i jest równie silnie związany z tym regionem - jeśli nie bardziej - jak przy JOW. Ponieważ 'preferencje' mogą być w tym systemie bardzo zmienne obserwuje sie w Irlandii bardzo silny i intensywny kontakt posła ze swoim regionem. W Anglii wiele mandatów pochodzi z 'pewnych' okręgów, a preferencje są dużo mniej ruchliwe, więc tu motywacja jest dużo słabsza.

3. Odbiera wyborcom zasadniczy wpływ na wynik wyborów, ponieważ wyborcy nawet nie mogą wiedzieć, kto jest ich posłem.

Znowu nie dotyczy to STV. Praktycznie nie ma w STV tzw. straconych głosów (są one minimalizowane). Jeśli nie dostanie się twój ulubiony kandydat to dostanie się twój drugi najbardziej lubiany czy trzeci... Każdy ma więc konkretnego reprezentanta. Unikamy przy tym dosyć częstej sytuacji przy JOW, gdzie kandydat poparty przez 25-30% wyborców reprezentuje cały region, choć pozostałe 70-75% wyborców odrzuciło ta kandydaturę.

4. Sprzyja rozwojowi korupcji partyjnej, bo trzeba zabiegać o względy „liderów”, a nie wyborców, tworzy niekorzystną dla społeczeństwa strukturę polityczną.

STV minimalizuje korupcję partyjną. Nie ma chyba drugiego systemu, gdzie kandydaci byliby tak uniezależnieni od wierchuszki partyjnej, a tak uzależnieni od głosów wyborców. Jeśli pokłócisz się z liderem to i tak możesz wystartować z ramienia partii i to wyborca zadecyduje kto ma tu w tym sporze rację. Nie ma więc też tym bardziej niekorzystnej dla społeczeństwa struktury politycznej.

5. Uniemożliwia zasadniczą zmianę sceny politycznej, gdyż prowadzi o reprodukowania zastanego układu.

Zarzut wobec polskiego systemu o tyle absurdalny, że to zjawisko jest spotęgowane w systemie w JOW, który w praktyce dąży do powstawania tzw. paternalistycznych demokracji. Logika STV oparta na preferencjach przyczynia się do promowania zmian na scenie politycznej, do wchodzenia nowych twarzy do polityki oraz wręcz ułatwia 'rozwalanie' układu. Jednym z takich przykładów były wybory w Estonii w 1990 roku, które odbyły się w oparciu o STV. Rezultat wyborów tak silnie zmasakrował układy polityczne istniejące w kraje (wypadała wierzchuszka partyjna na rzecz działaczy lokalnych), że niedobitki w parlamencie estońskim, którym wyniki się nie spodobały, spiknęli się i zmienili ordynację celem ratowania struktur władzy. Stało się to przy dosyć ostrym sprzeciwie raczkujących organizacji pozarządowych.

6. Najważniejszą rolę odgrywają wielkie media publiczne i środki finansowe. Okręgi wyborcze są duże, o wielkości województwa, co powoduje, że kampania wyborcza jest bardzo kosztowna, a wpływ ogólnopolskich środków przekazu staje się decydujący.

Najważniejszą rolę w STV odgrywają lokalne media oraz aktywność kandydata. Środki finansowe, wielkie media nie są barierą. Okręgi wyborcze są większe niż w JOW, ale wciąż na tyle małe, że wybory są lokalne (wzorem Irlandii przy 460 posłów byłoby około 100 okręgów).

ZALETY ORDYNACJI WIĘKSZOŚCIOWEJ A STV

Znowu. Zalety są w oparciu o dokumenty Ruchu na rzecz JOW (wiele tzw. zalet jest wielce dyskusyjnych):

1. Polepsza skład parlamentu, z tej prostej przyczyny, że kandydat musi wykazać się kwalifikacjami przed swoimi wyborcami, musi umieć ich przekonać, nie może to być ktoś - jak wielu posłów w obecnym Sejmie - którzy nawet nie potrafią zabrać publicznie głosu, a służą tylko do podnoszenia ręki w odpowiednim momencie.

Argument jak ulał pasuje do STV. Niekoniecznie pasuje do JOW, gdzie wiele posłów ma mandat gwarantowany "dożywotnio" (patrz USA czy Wielka Brytania)...

2. Wprowadza na scenę polityczną ODPOWIEDZIALNOŚĆ posła przed wyborcami. Poseł musi się liczyć ze swoimi Wyborcami przede wszystkim, a nie z partyjnymi bossami. Wyborcy wiedzą kogo wybierają i do kogo mieć pretensje. Mały, 60-tysięczny okręg wyborczy, pozwala kandydatowi na bezpośredni kontakt z jego wyborcami, może więc poznać ich problemy a nawet nawiązać z nimi osobisty kontakt.

Okręg w przypadku STV jest większy, ale polityczna ODPOWIEDZIALNOŚĆ przed wyborcami jest duża większość. Nie ma tak jak JOW mandatów 'gwarantowanych' w regionach będących np. ostoją wyborczą PO czy ostoją wyborczą PiS. Preferencje dużo łatwiej i płynniej mogą się zmieniać, więc lęk przed utratą mandatu jest dużo większy i realniejszy. W JOW kontestuje się tak naprawdę jak 25-30% mandatów (przypadek USA czy Wielkiej Brytanii), reszta to pewniaki takiej czy innej partii. W STV pewniaków nie ma, bo bardzo łatwo można stracić mandat - może to nawet zrobić twój partyjny kolega.

3. Jednakże wymaga też odpowiedzialności wyborców, ponieważ - w odróżnieniu od ordynacji proporcjonalnej - daje im realny wpływ na wynik wyborów. Wybierając w okręgu jednomandatowym nie możemy machnąć ręką: ach, co to da?, ale daje nam okazję do wykazania naszej dojrzałości i odpowiedzialności.

Pomijam fakt, że w JOW 'realny wpływ na wynik wyborów' bywa często iluzoryczny, bo i tak wiadomo kto wygra, a głosowanie na opozycję nie ma sensu... Więc w JOW sytuacja typu 'ach, co to da?' jest bardzo powszechna, co skutkuje bardzo niską frekwencją wyborczą w wielu krajach stosujących ten system. W STV będąca ordynacją proporcjonalną daje dużo realniejszy wpływ wyborców na to kogo wybiorą. To, że ktoś jest wyraźnym faworytem w danym okręgu, nie wyklucza wyboru innych kandydatów. Każdy może mieć swojego reprezentanta. Głos oddany na twojego ulubionego kandydata nie zmarnuje się, tylko przejdzie na drugiego ulubionego w kolejności. Wyborca w tym systemie jest królem.

4. Zmienia i polepsza strukturę partii politycznych, które przestają być partiami wodzowskimi leninowskiego typu, ale stają się partiami prawdziwie demokratycznymi, bo ci, którzy cieszą się zaufaniem swoich wyborców uzyskują odpowiednie znaczenie w partii.

Powyższe to opis relacji władzy w partii i reprezentacji sejmowych wybieranych w STV. Nie za bardzo dotyczy to JOW, która w praktyce charakteryzuje się jeszcze bardziej hierarchiczną i wodzowską strukturą niż 'partie wodzowskie leninowskiego typu' jakie generuje polski system wyborczy.

5. Najważniejsze jest jednak to, że ordynacja taka pozwala wymienić elitę polityczną, kiedy traci ona zaufanie wyborców. Historia krajów, w których funkcjonują takie ordynacje, potwierdza tę tezę w całej pełni. W roku 1993 Włosi zażądali, w referendum, zmiany ordynacji proporcjonalnej na większościową. W wyniku wyborów w ponad 80 proc. wymienili elitę parlamentarną, tj. składy osobowe obu izb, które we Włoszech liczą łącznie prawie 1000 osób. Zmiana ordynacji pociągnęła za sobą rozpad istniejących partii politycznych i powstanie nowych, o zupełnie innym charakterze. Podobnie działo się w innych krajach, kiedy rządząca partia naraziła się społeczeństwu.

JOW nie pozwala na wymianę elit politycznych, kiedy tracą zaufanie wyborców. Takie wnioski nie mają żadnego oparcia w badaniach empirycznych. Wręcz przeciwnie - struktury władzy się krystalizują i wymienialność w władzach w JOW jest dużo niższa niż w polskiej ordynacji, a tym bardziej w nowozelandzkiej. Jako kontrhistoria w roku 1993 Nowo Zelandczycy zażądali, w referndum (84,5% głosów za), zmiany ordynacji większościowej na proporcjonalną. Zmiana ordynacji pociągnęła za sobą poważne zmiany w relacjach władzy, wejście nowych graczy na arenę polityczną - nowych, o zupełnie innym charakterze. Podobnie działo się w innych krajach, kiedy rządząca partia naraziła się społeczeństwu.

----

ZARZUTY WOBEC JOW A STV

1. Jednomandatowe okręgi wyborcze doprowadzą do takiego rozdrobnienia Sejmu, będzie w nim tyle partii politycznych, że nie da się utworzyć żadnego rządu.
Pomijam fakt, że nikt nic takiego nie twierdzi. Oponenci JOW twierdzą wręcz odrwotnie: JOW prowadzi do elitaryzacji i zawałaszczeniu polityki przez wąską grupę decydentów i do powstania dwupartyjnego systemu o nastawieniu paternalistycznym wobec obywateli. W przypadku STV brak takiego zagrożenia. Parlamenty w STV są co prawda bardziej rozproszone niż w JOW, ale z empirycznego punktu widzenia parlamenty krajów z tą ordynacją były stabilne i dobrze zarządzane.

2. Społeczeństwo polskie jest jeszcze nie dojrzałe do ordynacji większościowej. Taka ordynacja może dobrze działać w krajach, gdzie jest rozwinięty system dwupartyjny, jak Ameryka czy Anglia, ale nie w kraju, gdzie mamy ponad 300 partii politycznych.

Kolejny zarzut z kosmosu. Nikt nie mówi, że nie dojrzeli. Jest wręcz odwrotnie - ordynacja większościowa to przestarzały system oparty na XIX-wiecznej idei 'najlepszych ludzi'. W założeniu swoim miała ona uniemożliwić dostanie się do parlamentu różnych 'riff-raffs' (określenie historyczne ;) ). Czyli ta ordynacja wręcz powstała na założeniu, że społeczeństwo nie dojrzało do demokracji. W przypadku STV podejście jest zgoła inne, bo to wyborca jest najważniejszy i może wprowadzić do sejmu tyle 'riff-raffs' ile chce.

3. Ordynacja większościowa doprowadziłaby do tego, że wszystkie mandaty zdobyła komunistyczna lewica, tj. SLD. To by dopiero było!

Oczywiście tekst uległ już lekkiemu przedawnieniu. Teraz to pewnie chodziłoby o dominację PiS czy PO. Wystarczy zresztą spojrzeć na skład Senatu... Jedno jest pewne: W STV to zagrożenie jest dużo mniejsze.

4. Ordynacja większościowa jest niesprawiedliwa, bo krzywdzi nawet duże partie, które mają czasem i 20 proc. zwolenników, a nie mogą zdobyć mandatów.

Niewątpliwy minus JOW. Ponieważ STV jest proporcjonalny to jednocześnie ma silne strony JOW, a zarazem troszczy się o to, aby nie było anomalii jak w wyborach większościowych, że partia o 20% czy 5% nie zdobywa mandatów.

5. Polska nie posiada szerokiej elity i w przypadku wprowadzenia ordynacji większościowej nie byłoby kogo wybierać. Do parlamentu dostaliby się amatorzy, którzy nie potrafiliby rządzić. Byłoby jeszcze gorzej niż jest.

Cóż zarzut wymyślony przez ekipę Ruchu na rzecz JOW... Więc powstrzymam sie od komentowania.

PARĘ SŁÓW ODE MNIE

Wady STV w porównaniu z JOW:

- Mniej zrozumiała ordynacja wyborcza oraz skomplikowane liczenie mandatów.

I na tym koniec. No ale sam Ruch na rzecz JOW podnosi argument, że mamy pokładać więcej zaufania w społeczeństwo, więc ta wada jest dosyć uznaniowa. Pod względem równości, reprezentatywności, proporcjonalności jest lepszy niż JOW. A wad innych JOW nie posiada.

Kolejna zaleta STV jest taka: NIE WYMAGA ZMIANY KONSTYTUCJI! Czyli bez zmieniania konstytucji możesz mieć ordynację o zaletach JOW bez jej wad... Jest ją więc łatwo wprowadzić bez majstrowania przy konstytucji. Ruch na rzecz JOW powinien natychmiast forsować to rozwiązanie, gdyż spełnia wszystkie cele tego ruchu, a zarazem pod względem wymaganej większości parlamentarnej do zmiany ordynacji jest ona dużo mniejsza.

maruti
O mnie maruti

"Without a winking smiley or other blatant display of humour, it is impossible to create a parody of fundamentalism that someone won't mistake for the real thing." - Nathan Poe. Z dedykacją dla denialistów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka