maruti maruti
88
BLOG

Romans dla prawdziwych facetów

maruti maruti Kultura Obserwuj notkę 7

Pierwszy raz o pisarzu Cormac McCarthy usłyszałem po obejrzeniu genialnego skądinąd filmu braci Cohen To nie jest kraj dla starych ludzi. Jeden z najlepszych filmów dekady zachęcił mnie do sięgnięcia po materiał źródłowy, który okazał sie pozycją znakomitą i pozostawił mnie łaknącego więcej. Szybko wzięłem się za nadganianie zaległości i pożarłem kolejno Blood Meridian, Przeprawa, Outer Dark i Dziecię Boże.

Dziwnym trafem na jego najnowszą książkę, czyli Drogę (wyd. w Polsce przez Wydawnictwo Literackie), zdobywcy Nagrody Pulitzera za 2007 rok i amerykański bestseler, napatoczyłem się dopiero niedawno. Postapokaliptyczna powieść czołowego amerykańskiego pisarza w Polsce przeszedł właściwie bez echa. A szkoda.

Na szczęście za rogiem czai się film na podstawie książki z Viggo Mortensenem aka Aragornem w roli głównej, a wyreżyserowany przez John Hillcoat, znanego jedynie z tytułu małego genialnego 'australijskiego westernu' o nazwie Propozycja. Jeśli wierzyć Variety i innym insiderom, którzy widzieli film Droga, będzie on wydarzeniem artystycznym tej jesieni i murowanym faworytem do totalnego opanowania przyszłorocznych Oskarów. Co oczywiście pomoże rozbudzić na nowo zainteresowanie książką, która moim skromnym i niezbyt fachowym subiektywnym zdaniem jest najważniejszą jak dotychczas powieścią XXI wieku.

Dużo tych 'naj', ale z subiektywnego punktu widzenia nie jest to bezpodstawne. Droga to najprostsza z najprostszych historia o podróży ojca i syna w poszukiwaniu schronienia i bezpieczeństwa. Z mroźnej północy udają się w podróż w stronę morza. Świat jaki znamy z bliżej nieznanych przyczyn legł w gruzach - przyroda obumiera, a ziemię przykrył pył i mrok. Nieliczni pozostali przy życiu ludzie pogrążają się w chaosie, a w celu przetrwania  coraz więcej z niedobitków oddaje się kanibalizmowi.

W tym zdiczałym, martwym i pozbawionym moralności świecie samotny mężczyzna  wraz ze swoim synem (z powieści można jedynie wnioskować wiek na około 10 lat) próbuje przetrwać żyjąc z resztek pokarmu, jakie udaje się znaleźć po drodze. Ojciec pragnie przy tym uchronić syna od zła świata, który go otacza, jednak sam powoli ulega zdemoralizowaniu. W tym zagubieniu to syn staje się światłem, który raz po raz uświadamia ojcu, że stoją po stronie 'dobra'.

Syn powtarza ojcu pytanie: "Czy my jesteśmy wciąż dobrymi ludźmi?". Oczywiście, odpowiada ojciec. I robi co w swojej mocy, aby zachować swoją moralność, kiedy cały świat ich otaczający się stacza. Nie dla siebie, ale dla swojego dziecka. Żeby nie zatracił nadzieję. 

Książka przemawia do czytelnika humanizmem na najbardziej podstawowym poziomie. Każe stykać się z rzeczywistością, w której nie chcemy uczestniczyć i odpowiadać na pytania dotyczące własnych zachowań, odczuć i moralności. Co ty byś zrobił - zdaje się pytać autor. Jest de facto książką miłosną, ale  o miłości rzadko ujmowanej w sztuce: o miłości ojca do dziecka. Co ciekawe sam autor książkę napisał tuż po tym, kiedy na starość niespodziewanie został ojcem. Skupienie naszej cywilizacji na kulcie matki przy jednoczesnej szybko zmieniającej się roli mężczyzny w współczesnych relacjach spowodował, że ojciec / mężczyzna zagubił się w nowym otoczeniu. Musi na nowo zdefiniować siebie jako męża, jako ojca, jako mężczyżnę. 

Ta książka jak żadna inna odpowiada na potrzeby współczesnych mężczyzn, zagubionych w zdobyczach feminizmu. Na potrzeby prawdziwych facetów, który nie potrafią określić swoje uczucia i na ślepo poszukują dla siebie miejsca w swoich relacjach rodzinnych. Co tu dużo mówić, ale ta historia miłosna, przepełniona humanizmem, bez ostrzeżeń trafiła prosto w moje serce.

I przez kilka pierwszych dni po przeczytaniu książki zaczęłem inaczej patrzyć  na swojego kilkumiesięcznego syna. Jakbym doznał objawienia i zrozumiał, co oznacza być ojcem. I teraz mam tylko nadzieję, że coś z tego olśnienie  zostanie we mnie na zawsze...

maruti
O mnie maruti

"Without a winking smiley or other blatant display of humour, it is impossible to create a parody of fundamentalism that someone won't mistake for the real thing." - Nathan Poe. Z dedykacją dla denialistów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura