maruti maruti
183
BLOG

Ekoprzewodnik dla młodych rodziców

maruti maruti Rozmaitości Obserwuj notkę 8

Poniżej pierwszy fragment nowegi cyklu, który będzie niedługo publikowany w takiej jednej gazetce (swoją drogą dla ciekawskich będzie to okazja na poznanie mego imienia i nazwiska). To wersja beta bez korekty językowej, ale ciekawi mnie, co myśli jeden jedyny słuszny światopoglądowo Salon24:

Ciąża i okres tuż po urodzeniu dziecka (szczególnie pierwszego, choć kolejne dzieci to naprawianie błędów popełnionych przy poprzednim dziecku) to czas wielkich decyzji i trudnych wyborów. Świat staje na głowie, a rodzice w popłochu próbują dostosować siebie, swoje otoczenia, a także poglądy do nowej i jakże ważnej sytuacji życiowej.

Dla rodziców dbających o środowisko ciężko jest poruszać się w świecie bobowitów, jednorazowych pieluch i ton kosmetyków. Najlepsze jednak w ekologii dla bobasów jest kilka niezaprzeczalnych faktów (szczególnie w Polsce): ekologiczność przy małych dzieciach jest tanie, zdrowe i wysokojakościowe.

Tyrania pieluch

Przy małym dziecku schodzi mnóstwo pieluch. Do miesiąca dziecko robi kupkę praktycznie co 1-2 godziny i zanim nie zmieniliśmy naszych zachowań w ciągu np. 3 tygodni zużyliśmy 2 opakowania z 90 pieluchami (po ok. 60 zł każda). Później dziecko robi mniej kupek, ale mówimy i tak o łącznych wydatkach na pieluchy rzędu 70-100 zł miesięcznie (opakowania dla starszych dzieciątek mieszczą mniej pieluch).

Właściwie jedyną alternatywą dla pieluch jednarazowych są pieluchy Popolini(wyłączny dystrybutor na Polskę sprzedaje ten produkt na www.pieluchy.com.pl/), bo zwykłe pieluchy tetrowe to nadmiar wysiłku rodziców. oraz ciężka praca przy praniu. Pieluszki Popolini kupiliśmy i zaczęliśmy stosować w czwartym tygodniu życia dziecka. Komplet jest całkiem drogim jednorazowym wydatkiem, bo rzędu 600-900 zł (z pieluszkami wystarczającymi na ok. 2-3 dni), przy czym należy pamiętać, że jest to wydatek jednorazowy. Warto tu też zawsze kupić kilka pieluch Easyfix, żeby dziecko miało w czym fikać i się bawić, bo inne pieluchy mogą utrudniać ruchy dziecka.

Pieluchy Popolini to oczywiście konieczność ręcznego czyszczenia pieluch z kupki, ale wbrew pozorom wcale nie jest to ochydne ani problematyczne. Przynajmniej w moim wypadku nie miałem z tym żadnych problemów typu estetycznego. Szczególnie dotyczy to okresu 'słodkiej kupki' do czasu, kiedy maluch karmiony jest wyłącznie mlekiem matki. Z drugiej strony także w jednorazowych pieluchach trzeba 'babrać się' w kupce, bo dupkę przecież trzeba i tak czyścić.

Uwaga praktyczna - pieluchy te też są trochę większych rozmiarów niż jednorazowe, więc trzeba wziąć pod uwagę nieco większej wielkości ciuszki dla maluszka.

Jedynym minusem pieluch jest konieczność częstszego prania niż miałoby to miejsce przy wychowywaniu dziecka na jednorazowych pieluchach (jakieś 1,5-2 razy częściej). Jest to więc dodatkowy koszt energii i zewnętrzny koszt ekologiczny tych działań.

Jak można łatwo wyliczyć inwestycja zwraca się po 9-12 miesiącach i nawet konieczność częstszego prania nie przyczynia się do tak znaczącego wzrostu kosztów, żeby pieluchy Popolini przestały być opłacalną inwestycją, tym bardziej, że można je używać także przy kolejnych swoich niemowlakach.

Popolini oferuje też kilka innych korzyści. Po pierwsze pozwala skórze na tyłeczku oddychać, więc rzadko kiedy dochodzi do jakichkolwiek odparzeń czy wysypek. Właściwie jedyne razy, kiedy mieliśmy jakieś próblemy ze skórą malucha było przy używaniu jednorazowych pieluch. Nie musimy smarować dziecku tyłeczka Sudokremem, posypywać pudrem czy korzystać z innymi środkami - produkty kupione przed porodem gdzieś od końca pierwszego miesiąca stały nieużywane i zapomniane na półce. Po drugie dziecko dużo szybciej wyrasta z tego typu pieluch, co jest doświadczalnie potwierdzone (wynika to po części z tego, że w nasikanym pampersie dziecku jest zbyt wygodnie, przez co nie ma motywacji do nauki siusania do nocnika). Po trzecie - ważne dla chłopca - nie tylko skóra lepiej oddycha, ale też nie przegrzewa się przyrodzenie, co w przyszłości może powodować problemy z potencją.

Na koniec warto zaznaczyć, że jest tylko jeden dobry środek na czyszczenie tyłeczka małego i jest nim zwykła woda. Stosowanie wszelkich  specjalnie 'dostosowanych dla dzieci' jednorazowych  ręczników mija się całkowicie z celem. W ramach wsparcia warto posiadać szare mydło.

Mycie dzidziusia

Wraz z żoną nie stosujemy praktycznie żadnych środków chemicznych. W użyciu wchodzą tylko dwa produkty: mydło szare (zwykłe najzwyklejsze tanie mydło szare, korzystamy z niego także do mycia włosów) oraz olejek dodawany do kąpieli albo nakładany po niej. Jeśli chodzi o olejek wypróbowaliśmy mnóstwo produktów, a ku naszemu zaskoczeniu najlepszym, a zarazem jednym z najtańszych jest olejek dziecięcy babydreamza ok. 7-8 zł (do kupienia w każdym Rossmanie). Z mydeł polecamy klasyczny produkt Biały Jeleń z polskiej Polleny Ostrzeszówlub też najzwyklejsze mydło firmy babydream.

Poza tym nie ma żadnej chemii w użyciu, a dziecko nasze ma przepiękną niemowlęcą skórę. Z dużą pewnością mogą powiedzieć, że ma lepszą skórę niż większość dzieci pielęgnowanych specjalnymi mydełkami i chronione innymi środkami. Warto po prostu wiedzieć, że nie ma tak naprawdę lepszego mydła niż mydło szare. Jest nieszkodliwe dla skóry dziecka, nie wywołuje uczuleń, a w dodatku jest nieszkodliwe dla środowiska.

Pranie dla planety

Przetestowaliśmy wszystkie możliwe proszki na rynku, w tym najdroższe, czyli np. Jelp, a także najpopularniejsze środki jak Lovela. Ale koniec końców jeden dominował pod każdym względem nad wszystkimi innymi: Lepiej prał, skuteczniej usuwał plamy jak i zapachy, zachowywał miękkość ubrań, a na dodatek był ekologiczny (w tym względnie ekologiczne kartonowe opakowanie). Proszek w dodatku optymalny dla wszystkich. Dla dusigrosików, bo jest względnie tani. Dla ekologów, bo najekologiczniejszy. Dla dziecka, bo oparty na szarym mydle i nie wywołujący uczuleń. Dla osób kupujących tylko jakościowe produkty, bo lepszego nie ma na rynku. No i dla patriotów i konserwatystów, bo produkowane przez polską firmę.

Mowa tu o naszym zdaniem znakomitym proszku Biały Jeleń, wyprodukowany przez Pollena Ostrzeszów. Proszek jest tak dobry, że obecnie pierzemy w nim wszystkie nasze rzeczy.

Leci samolocik, leci...

Nie będę rozwodził się nad tym, że ginący w Polsce zwyczaj karmienia dziecka piersią jest najzdrowszym, najtańszym, najbardziej ekologicznym , a w pewnym sensie też najwygodniejszym sposobem karmienia maluczkich. Mogę tylko ubolewać, że coraz więcej matek odchodzi od tego na rzecz butelki z mlekiem modyfikowanym. Z drugiej strony wiąże się to z troską o własne ciała, a karmienie piersią oczywiście pozostawia na niej ślady. Nie warto więc potępiać tu matki karmiące mlekiem modyfikowanym, a sprawę zostawić osobistemu wyborowi.

Warto jednak zastanowić się nad tym w jaki sposób karmimy małego, kiedy już dochodzi do poszerzenia jego diety. Wiele rodziców przerzuca się na gotowce. Wiadomo, że najostrzejsze wymagania jakościowe dla produktów panują na dziecięcym rynku żywnościowym, więc dzieci niezależnie od wyboru tak czy siak jedzą dużo zdrowsze, czystsze i mniej przesiąknięte GMO czy chemikaliami produkty niż dorośli.

Tym niemniej warto zastanowić się na samodzielnym przygotowywaniem produktów. Tu jednak konieczny jest dostęp do niechemicznej żywności ekologicznej, bo nie wystarczy kupić marchewkę w Tesco. Wtedy już lepiej kupować gotowce.

Tym niemniej w przypadku dziecka samodzielne przygotowywanie posiłków wypada bardzo tanio. Ostatnio z jednej marchewki, jednego ziemniaka, 1/4 selera, trochę koperku i kilku kawałków mięska (bez soli!) ugotowaliśm y 8 posiłków dla malca. Czas przygotowania 30 minut, a mały wcina tak zawzięcie, że głowa boli. Gotowy produkt przechowujemy w małych wyparzonych słoiczkach i za jakieś 2-3 zł mamy ekologiczne pożywienie dla malca na kilka dni. Tanio, zdrowo i po prostu z głową.

Ubrania na zbyciu

To akurat norma w Polsce, ale warto nas, Polaków, za to pochwalić. Wiadomo, że poniekąd wynika to z bogactwa narodu, ale jest to de facto dobry obyczaj, w dodatku bardzo ekologiczny. Chodzi tu o powszechne w Polsce przekazywanie sobie ciuszek po maluszkach. Dziecko ma to do siebie, że zanim się obejrzysz wyrasta z kupionych mu ubrań - czasami zdarzy się ciuszek założyć 1-2 razy, nieraz wcale. Później nie ma i tak co robić z takimi ubraniami, więc powszechny jest zwyczaj przekazywanie ich sobie nawzajem. 

W pierwszym roku życia naszemu dziecku kupiłem chyba tylko dwa kapelusiki i trochę skarpet. Cała reszta ekwipunku malca była od innych ludzi - głównie rodziców ze starszymi dziećmi.

Z jednej strony oszczędnie dla kieszeni. Z drugiej dobre dla planety.

maruti
O mnie maruti

"Without a winking smiley or other blatant display of humour, it is impossible to create a parody of fundamentalism that someone won't mistake for the real thing." - Nathan Poe. Z dedykacją dla denialistów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości